Sesja z Markiem była dość dziwna, najbardziej dla Marka. Jakaś wariatka z wielkim aparatem będzie robić zdjęcia, aparat jest dość ciężki więc trochę śmiesznie go ustawiam. Wszystko gotowe , Marek pozuje, naciskam spust migawki i……. uwaga …. nic… zacięło się. „Dyskutuję” chwilkę z moim wielkim Mentorem i nic, migawka nie reaguje. Buuuu, Marek specjalnie przyjechał, poddał się mojej wizji i nic z tego nie będzie. Ale zaraz, zaraz mam Canona analogowego w torbie, zakładam mój ulubiony HP5Plus i nieuważnie zatrzaskuję klapkę Canona wyłamując zamek. No tak, nie ma jak typowa blondynka , nic tylko się pochlastać. Moje wymarzone klateczki najpierw 18na 24 cm a potem 2,5×3,5 cm poszły w pi……..
Na szczęście z czeluści mojej wielgachnej torby wyjęłam Canona 50 D i on na szczęście przeżył.
Z Markiem pewnie się jeszcze spotkam 🙂